poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział piąty.

Odłożyłam kartkę na stół i zajrzałam do lodówki. O dziwo nie była pusta. No, nie była też pełna, ale najważniejsze, że nie będę musiała głodować w szkole. Zrobiłam sobie kanapki i szybko je pochłonęłam. Pobiegłam po plecak i wyszłam z domu. Kiedy szłam, przypomniało mi się o bransoletkach. W sumie byłam nawet dumna z siebie. Z tego, że potrafię zarobić w inny sposób. Po drodze nie spotkałam Alex. To było dziwne. Zawsze na mnie czekała. A jeżeli miało jej nie być to zawsze mnie informowała. W szkolnej szatni też jej nie było. Zaczęłam się na poważnie martwić. Bałam się, że coś jej się stało. Zaniepokojona wyszłam z szatni i poszłam do sali w której odbywała się lekcja. Jak w każdy wtorek, pierwszą lekcją była biologia, której szczerze? Nienawidzę! Ta godzina ciągła mi się okropnie. A do tego cały czas myślałam o Alex. W końcu dzwonek zadzwonił. "Nareszcie" pomyślałam. Zerwałam się ze swojego miejsca i pędem pobiegłam pod salę w której powinna mieć lekcję. Nie było jej. Telefonu też nie odbierała. Nie miałam innego wyjścia, niż wrócić pod swoją salę. Usiadłam na podłodze i zaczęłam zastanawiać się co jest z Alex. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Strasznie się zdziwiłam kiedy obok mnie usiadł Nikodem. Na ostatniej lekcji, kiedy musiałam z nim usiąść, nie odezwał się do mnie ani słowem, a tu nagle przyszedł do mnie sam z siebie. Zaczęłam zastanawiać, co jeszcze dziwnego mi się dziś przytrafi.
- Hej! - powiedział.
- Cześć! Ty jesteś Nikodem tak? - zaczęłam rozmowę.
- Tak! Jeśli chcesz, możesz mi mówić Nicki! - posłał mi uśmiech.
Byłam pod wrażeniem. Mega przystojny chłopak, do tego samotnik, którego nie widziałam nigdy z dziewczyną, siedzi tuż obok mnie. Woow.
- Nicki fajnie brzmi! Ja jestem Julka! Dla przyjaciół Julees!
- No to co mi powiesz Julees ? - posłał mi meega powalający uśmiech!
- Martwię się.
- Co się stało? - spytał tak strasznie opiekuńczo... Ahhh...
- Mojej najlepszej przyjaciółki nie ma w szkole. Rano też jej nie spotkałam, a telefonu nie odbiera. - wyznałam.
- A o którą dziewczynę ci chodzi? - zapytał, tym razem z zaciekawieniem.
- Alex, Alex Borucka.
- Aaaa wiem o którą ci chodzi, widziałem ją dziś. - zaskoczył mnie.
- Jak to? Gdzie?
- Jak szedłem do szkoły, to szła z jakimś chłopakiem. W przeciwną stronę oczywiście. - uśmiechnął się.
- Zaskoczyłeś mnie wiesz?
- Tak? Czemu?
- Bo Alex mówi mi o wszystkim, w sumie to chyba mówiła.
Byłam zła, cholernie zła. Alex mnie zdradziła. Od zawsze mówiłyśmy sobie wszystko. Od zawsze! A tu proszę! Moja najlepsza przyjaciółka mnie olewa, nie mówi mi nic i idzie sobie gdzieś z jakimś chłopakiem, a ja tu siedzę i jak głupia się martwię. Cholera. Wiem, że może to głupie, ale ja już taka jestem, wybuchowa. Denerwuję się o wszystko. Ale taka już jestem i nie zamierzam się zmieniać.
- Jak widać okłamała cię. Przykro mi Julees.
Matko Boska jaki on jest opiekuńczy! Znam go od zaledwie kilkunastu minut, a już go uwielbiam i czuje się przy nim bezpieczna! Jak on na mnie działa!
- Dziwnie się czuje wiesz? Jest mi strasznie przykro. Nie spodziewałam się tego po niej.
- Rozumiem cię. A teraz mam pytanie z innej beczki! - znowu ten powalający uśmiech!
-Śmiało! Pytaj!
- Nie poszłabyś ze mną po szkole do kina, na kawę lub na spacer? - zauważyłam, że trochę się bał mojej odpowiedzi. Równie dobrze mogłam go wyśmiać. Ze względu na Alex. Ale... to właśnie mi przytrafiła się taka okazja nie jej.
- Jasne! Akurat trochę odreaguję! - uśmiechnęłam się.
- Jezu! To  świetnie! O której się spotkamy? No i oczywiście gdzie? - po raz nie wiem już który pokazał mi swój mega powalający uśmiech!
- Wiesz gdzie mieszkam?
- Tak ;)
- To może przyjdziesz po mnie o 17?
- Jasne !
Właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek. A to była taka piękna chwila. Chciałabym, żeby trwała wiecznie. Po raz kolejny ku mojemu zdziwieniu Nicki usiadł obok mnie. Znowu wooow ! Byłam oszołomiona. Prawie na każdej lekcji Nicki siedział ze mną, ale już nie rozmawialiśmy. Po szkole szybko, wręcz pobiegłam do domu. Rodzice byli w domu. Zdjęłam buty i zostawiłam plecak w korytarzu. Mama krzątała się po kuchni, a tata oglądał telewizor. Przysiadłam się do niego i zawołałam mamę.
- Maaamooo! Mogłabyś na chwilę tu przyjść?
- Już idę! - weszła właśnie do pokoju.
- Chciałabym z wami porozmawiać. - zaczęłam z grobową miną.
- Juluś! Wiem, że to co ostatnio się z nami działo było dziwne - zaczęła mama.
- Tylko tyle macie mi do powiedzenia? - zapytałam.
- Chodzi o to, że musimy ci z tatą coś powiedzieć. - tata jednak siedział cicho - Przychodziliśmy do domu kompletnie pijani, albo nas nie było prawda?
- No tak.
- A wiesz dlaczego tak się działo?
- Nooo..... Yyyyy... Nie....
- Dostaliśmy spadek. Po mojej ciotce. Możesz jej nie znać. Nie utrzymywaliśmy z nią żadnego kontaktu. W sumie to byliśmy skłóceni.
- Nie rozumiem. Jaki spadek?- przyznałam.
- Ciotka zostawiła nam wielki dom i dużo pieniędzy. Teraz rozumiesz? Jesteśmy bogaci, a my z tatą to po prostu świętowaliśmy!
Wstałam i poszłam do pokoju. Moja pierwsza myśl? "Co za egoiści!". Czemu nie powiedzieli mi tego wcześniej? Nie wiem. Byłam trochę zła, ale kiedy wszystko zrozumiałam, poniekąd zaczęłam się jednak cieszyć....



_______________________________________
Cześć!
Jest piąteczka! Tak jak chcieliście długa!
Jeżeli chcecie być informowani o nowym rozdziale przez Twittera to podawajcie swoje nicki w komentarzach :) 
Mój TT: @bradxgarrix

Jeśli już przeczytałeś/aś rozdział to zostaw komentarz ze swoją opinią! To mnie motywuje do dalszego pisania ! 

Na dobranoc !
J.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz