niedziela, 25 maja 2014

Rozdział ósmy.

Nigdy chyba nie byłam taka szczęśliwa. Czułam się tak bardzo bezpiecznie w jego ramionach. Świetne uczucie. W sumie to już od jakiegoś czasu pragnęłam się do niego tak mocno przytulić. Potrzebowałam tego. Cały czas miałam motyle w brzuchu. To był mój pierwszy chłopak. Wiem, że to może głupio zabrzmiało, ale jakoś nigdy mnie do tego nie ciągnęło. Albo po prostu nie znalazłam tego jedynego.
Oderwaliśmy się z uścisku i z powrotem usiedliśmy przy stoliku. Tylko, że teraz trzymalismy się za ręce i bardzo szeroko uśmiechaliśmy.
- Wiesz ile na to czekałem? - powiedział podekscytowany.
- Domyślam się. Ja w.... sumie.... też. - uśmiechnęłam sie. - Ej Nicki! Jest już późno. Pójdziesz ze mną do Alex?
- Nie wiem czy powinienem.
- Nie chcę iść tam sama. - zawahałam się.
- Dobrze chodźmy.
Wstaliśmy i wyszliśmy z kawiarni. Nicki złapał mnie za rękę, a ja pierwszy raz w życiu czułam się jak księżniczka, która ma swojego wymarzonego rycerza na białym koniu. Obraliśmy kierunek parku i podążaliśmy w ciszy, z resztą jak zawsze. Strasznie bałam się tego spotkania. Usiłowałam ułożyć sobie w głowie możliwe pytania i odpowiedzi. Ale to denerwowało mnie jeszcze bardziej. W końcu mój chłopak, "matko boska jak to zajebiście brzmi" - pomyślałam, zauważył, że coś jest nie tak.
- Juluś, co się dzieje? - zapytał z troską.
- Nic. Strasznie się denerwuję. Przecież byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, a ona wszystko spieprzyła.
- Rozumiem, ale nie denerwuj się, jestem z tobą! - przytulił mnie.
- Dziękuję!
Poczułam się trochę lepiej. W końcu ktoś mnie wspiera. Czuję się bezpiecznie.
Kiedy doszliśmy na miejsce, Alex jeszcze nie było, więc usiedliśmy na pierwszej lepszej ławce. To czekanie wkurzało mnie jeszcze bardziej. Ola spóźniła się 10 minut. Kiedy przyszła i zobaczyła mnie siedzącą na kolanach Nikodema zamarła..
- Cze... cześć... - wydukała - wy ze sobą... no ten..? - zapytała.
- A co się to do cholery interesuje? - od razu zaczęłam na ostro. - Mów o czym miałaś mówić. Nie mamy czasu.- nie wierzyłam, że wstąpiła we mnie taka siła.
- Masz racje. Julka... chciałabym cię przeprosić - zmiękła.
- Hahahahaha chyba śnisz, że ci wybaczę. Myślisz, że na kłamstwie i totalnej olewce polega przyjaźń?
- Wiem, że wszystko zawaliłam. - zaczęła płakać - Miałam problemy...
- Chuj mnie obchodzą twoje problemy. Przyjaciółka się tak nie zachowuje. Olałaś mnie dla jakiegoś dupka...
- Nie to nie - wybuchła. - chciałam przeprosić, ale widzę, że ci na tym nie zależy. A co do przyjaźni, to ty też zachowałaś się nie fair... - popatrzyła na Nikodema.
- A co zazdrościsz?
Popatrzyła na mnie, odwróciła się na pięcie i poszła. Stchórzyła. Po prostu. Okazała się wredną suką.
Przez całą naszą kłótnię Nikodem siedział cicho. I dobrze.
Usiadłam mu z powrotem na kolanach, mocno wtuliłam się w jego bluzę i zaczęłam płakać.
Nicki zaczął głaskać mnie po głowie i mówić, że wszystko będzie dobrze, ale ja jakoś nie mogłam w to uwierzyć...


______________________________________
Cześć! Dziś rozdział dosyć krótki, ale jestem wykończona
po komunii, więc mam nadzieję że nie będziecie źli :)


Jeśli już przeczytałeś/aś rozdział to zostaw komentarz ze swoją opinią! To mnie motywuje do dalszego pisania ! 

Od dziś wprowadzam również jedną małą zasadę :)
1 komentarz = następny rozdział :)

Do zobaczenia !
J.

2 komentarze: