niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział czwarty.

Słowa Alex cały czas krążyły mi po głowie. Nasze największe marzenie się w końcu spełni. W sumie to moje największe marzenie. Alex nie koniecznie, ona ma jeszcze kilku innych idoli. Martina po prostu uwielbia. Ja go kocham, i to jest zasadnicza różnica. To ja mam obklejony Martinem cały pokój, nie Alex. No ale co ja na to poradzę, że jest to dla mnie takie ważne? To właśnie on, to co tworzy, pomaga mi w trudnych chwilach. Kiedy jestem smutna, albo mam zły humor wystarczy 10 sekund "Proxy", a na mojej twarzy znów gości uśmiech. Jest to świetne uczucie. Nie umiem go tak dokładnie opisać.
W szkole jak zwykle było nudno. Zresztą zawsze jest. Lekcje ciągły mi się okropnie. Myślałam, że już tam nie wytrzymam. Wszystko i wszyscy mnie denerwowali, a do tego bolała mnie głowa. Po opuszczeniu bram szkoły, z niecierpliwością zmierzałam ku domowi. Z słuchawkami w uszach droga zleciała mi dosyć szybko. Tak jak myślałam, w domu nie było nikogo. Od ostatniej akcji, nie zamieniłam z nimi ani słowa. Bo albo ich nie było albo byli wcięci. Nadal myślę nad ich zachowaniem. Kiedy wrócą, i będą w normalnym stanie, będę musiała z nimi poważnie porozmawiać. Mam wrażenie, że w mojej rodzinie wydarzyło się, albo się wydarzy coś niedobrego...
Postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy, tylko zaczęłam myśleć o tym, jak zdobyć trochę kasy na koncert. Miałam odłożone 100 złotych. Czyli brakowało jeszcze ponad stówki, bo przecież muszę mieć jeszcze kasę na jakieś ewentualne jedzenie albo coś takiego. Na zarobienie miałam około miesiąca. Rodziców nawet nie miałam o co pytać, by mi dołożyli. O tym to mogę tylko pomarzyć. Wpadłam na pomysł, że będę robić bransoletki z muliny. Materiałów miałam sporo w domu, więc to obniża koszty. Takie prace zawsze były moim hobby. Jak byłam mniejsza, to siedziałam dniami i nocami, aby tylko skończyć.
Poszperałam trochę w internecie, i wyczytałam, że cena takich bransoletek waha się od 5 złotych w górę. Zależały to od wzoru. Szybko wstałam od komputera, i pobiegłam do kuchni, bo właśnie tam mama trzymała takie duperelki. Całe popołudnie siedziałam i robiłam bransoletki. Wyszło ich 5. Stwierdziłam, że najprędzej uda mi się je sprzedać w szkole. Spakowałam je do plecaka i poszłam się wykąpać. Kiedy kładłam się spać była dokładnie 23.24, a rodziców nadal nie było. Nie odbierali nawet telefonów. Czekałam na nich do pierwszej w nocy. Nie było ich, a ja już nie wytrzymałam i zasnęłam.
Rano znów obudziłam się przed budzikiem. I to dosyć sporo przed, bo prawie godzinę. Pierwsze co zrobiłam to poszłam do pokoju rodziców. Nie było ich. Poszłam więc do kuchni. Zastałam tam tylko kartkę. Dobrze że chociaż to... Jej treść nie zawierała nic ważnego, tylko słowa " Przepraszam, że nas tak długo nie było, teraz jesteśmy już w pracy. Porozmawiamy wieczorem. Mama.". W sumie to zrobiło mi się nawet miło... Pamiętali o mnie...




_________________________________________________________
Siemka!
Rozdział znów krótki ! Pisany na szybko xd
Mam nadzieję że nie będziecie na mnie za to źli xd

KOMENTUJCIE ;)))

A na dobranoc nasz kochany misiek ! ♥

J.

2 komentarze:

  1. Fajneee ! :3 weny życzę ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny! Ale dopiero zaczęłam czytać, a tu się skończył - jest strasznie krótki, a szkoda :/ Życzę weny! :D

    OdpowiedzUsuń