To był dzień jak każdy inny. Wstałam, szybko się uszykowałam do szkoły i wyszłam. Idąc ulicą zobaczyłam Alex siedzącą na przystanku. Siedziała i płakała... Szybko do niej podbiegłam. Byłam w szoku. Nigdy nie widziałam jej w takim stanie... Cały makijaż rozmazany... Biała bluzka poplamiona brudnymi od tuszu łzami.
- Alex co się stało? - zapytałam wystraszona.
Cisza.
- Alex co jest !? - zapytałam, ale tym razem z nutką ironii.
- Nic.
- Alex, widzę że jest coś nie tak! Powiesz mi w końcu co się stało?
- Znów pokłóciłam się z mamą...
W jej oczach można było dostrzec smutek. Alex jest bardzo związana z mamą i kłótnie w takim stopniu są rzadkością. Dlatego też byłam bardzo zdziwiona.
- Znów o jakąś błahostkę?
- Nie! Tym razem nie! Julka, ty serio nie wiesz o co poszło?
- Yyyy.... nie? - kompletnie nie wiedziałam co ma na myśli.
- A wiesz że Martin Garrix, tak, nasz kochany Martijn przyjeżdża do Polski?
Zatkało mnie, totalnie mnie zatkało. Nie widziałam co powiedzieć. Mój najukochańszy idol przyjeżdża do mojego kraju. To marzenie wielu nastolatek.
- Ale jak? Gdzie? Kiedy? - wydukałam, już myślami będąc na jego występie.
- Na Orange Warsaw Festival. 13 czerwca. Tak, tego roku... - powiedziała i zaczęła płakać jeszcze bardziej.
- Alex, co ci jest !? Martwię się o ciebie! A tak w ogóle to co Martin ma do kłótni z twoją mamą? - zżerała mnie ciekawość.
- Ty nadal nie rozumiesz?! Wiesz, że to moje największe marzenie! Spotkać go! Tylko że największy problem to pieniądze... Wiesz ile kosztują najtańsze bilety? 199 złotych...
Fakt. Nie pomyślałam o tym. Cena była wysoka. Ja i Alex nie pochodzimy z zamożnych rodzin. Czasami nie stać nas nawet na jakiś firmowy ciuch. Co ja gadam... My możemy tylko pomarzyć o firmowych ciuchach. Zostałyśmy wychowane tak, aby nie być samolubnymi bachorami. Od dziecka rodzice uczyli nas, tego jak mamy postępować w życiu, tego, że to nie pieniądze są najważniejsze, tylko to, że mamy siebie nawzajem. Tak właśnie było ze mną i Alex. My rozumiałyśmy się bez słów. Wystarczyło jedno spojrzenie, a my już wiedziałyśmy o co chodzi.
- Alex! Nie przejmuj się tym! Damy sobie radę! Do Orange Warsaw Festiwal jest kilka miesięcy! Złapiemy się jakiejś dorywczej pracy, może uda nam się uzbierać te pieniądze... - ja jak zwykle byłam pozytywnie nastawiona, nie tak jak Alex.
- Julka jak mam się tym nie przejmować!? Wiesz jaka jest sytuacja w moim domu... Czasem nie starcza nam na chleb pod koniec miesiąca, a ty mi tu mówisz o koncercie...
Alex wybuchła niepohamowanym atakiem płaczu. W sumie to jej się nie dziwiłam. Najlepszej sytuacji finansowej nie miała. Jej ojciec jest alkoholikiem. Na szczęście pod wpływem alkoholu nie jest agresywny i nie bije Alex i jej mamy. Tylko problem w tym, że alkohol kosztuje. Bardzo dużo kosztuje.
- Alex! Trochę wiary w siebie! Jeżeli nie spróbujemy zdobyć tych pieniędzy, to na pewno nie pójdziemy! Nie możemy się poddać! Wiesz jakie to dla nas ważne!
- Jezuu... Nie wiem co mam myśleć. Z jednej strony chciałabym iść na ten koncert, a z drugiej chciałabym pomóc mamie...
- Kochanie! Twoja mama na pewno ci pozwoli... Wiesz, że chce dla ciebie jak najlepiej! Nie da stracić ci takiej szansy! - ja jak zwykle optymistycznie podchodzę do życia...
- Może masz racje... Ale muszę te pieniądze zdobyć sama... Na mamę nie mam na co liczyć...
_____________________________________________________
Jeeest ! Mój pierwszy rozdział! Jak wam się podoba? ;)
Według mnie jest beznadziejny, ale czekam na wasze opinie ;)
J.
Rozdział świetny <3 kocham kocham kocham! Czekam na drugi! Ciekawość zżera ! Weny <3
OdpowiedzUsuń