środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział jedenasty.

Cholera! Chcę zrobić imprezę i kogo ja niby zaproszę? Niby znalazłoby się kilka osób z którymi mam nawet dobry kontakt, ale nadal to za mało. Fajnie by było się trochę zabawić, no ale cóż. Może uda mi się wyciągnąć Nickiego chociaż na jakaś dyskotekę, kiedy już ochłoniemy po koncercie.
- Huh, może jednak damy sobie na razie spokój co? Nie przemyślałam tego... - tym razem to ja posmutniałam.
- Ehh, fajnie by było zrobić jakąś imprezę, no ale skoro nie masz ochoty, to trudno.
- Nicki... Nie chodzi o to, że nie mam ochoty... Powiedziałabym raczej, że nie mam tylu znajomych...Wiesz, że nie jestem jakoś bardzo lubiana w szkole. Do tej pory utrzymywałam kontakt praktycznie tylko z Alex...
- Spoko, rozumiem i nie naciskam - ten jego kochany uśmiech.
- Może po prostu, kiedy już ogarniemy się po koncercie, pójdziemy na jakąś porządną dyskotekę, po to żeby się wyszaleć?
- Bardzo dobry pomysł, mała!
Mała? Co? To niby słodkie, ale nie pasuje ani do Nikodema, ani do mnie. Z jednej strony podobają mi się jego czułe słówka, a z drugiej wydają mi się... nie nie wiem... upokarzające?  Nie jestem przyzwyczajona do takiego traktowania, to dla mnie coś zupełnie nowego. Nikt nigdy mnie tak nie nazywał... Może kiedyś się do tego przyzwyczaję, zobaczymy.
Siedzieliśmy w kawiarni około godziny. Wspólnie spędzony czas mija nam bardzo szybko, wręcz powiedziałabym, że za szybko. Chciałabym spędzać z nim cały swój czas... Ahh marzenia...
Po wyjściu z kawiarni, udaliśmy się w stronę mojego domu. Rodziców jak zwykle nie było, więc postanowiłam zaprosić Nikodema do środka, lecz ten musiał wracać do domu. Zrobiło mi się smutno, ale nic na to nie poradzę. Obowiązki to obowiązki. Pożegnałam się z chłopakiem i weszłam do domu. Przywitała mnie jak zwykle głucha cisza. Poczułam się nieswojo, lecz odgoniłam od siebie tę myśl. W lodówce jak zwykle pustki. "Znów gotowe żarcie na obiad" pomyślałam. Szybko wystukałam w telefonie numer do najbliższej pizzeri. Miałam godzinę, więc poszłam do swojego pokoju. Wielka kartka nad łóżkiem z numerem 12, przypomniała mi o koncercie. W głowie mi się nie mieściło, jakie spotkało mnie szczęście. Nielubiana siedemnastolatka nagle spotyka miłość swojego życia, jedzie na koncert idola, staje się bogata. To wszystko wydaje się takie nierealne. Bez sensu. A jednak. Mam cudownego chłopaka, bilet na koncert idola i pieniądze. Ughh życie jest takie nieoczekiwane. Nigdy bym się nie spodziewała, że przydarzy mi się coś takiego!
Po kolacji włączyłam laptopa. Ledwo co zdążyłam wejść na Twittera, usłyszałam dzwonek Skype'a. To Nicki. Odebrałam połączenie, a na ekranie pojawił się mój skarb. Rozmawialiśmy kilka godzin,a wydawało mi się jakby to było z piętnaście minut. Co ten chłopak ze mną robi? Już sama nie wiem, ale widzę, że się zmieniłam, i to bardzo. Tylko nie wiem czy na lepsze, czy na gorsze. W głębi duszy mam nadzieję, że na lepsze, ale nie mi to oceniać.
Po wyczerpującej rozmowie z Nikodemem położyłam się do łóżka. Przed snem pozwoliłam sobie jeszcze oderwać ze ściany kartkę z numerem 12 i w magiczny sposób ukazała mi się kartka z numerem 11.
"Martin! Widzimy się za 11 kochany!" - pomyślałam i zasnęłam.

_______________________________________________

J.   

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział dziesiąty.

Pierwszy sms od Nikodema brzmiał tak:

"Dzień Dobry Kochanie. Śpisz?
x"

Na mojej twarzy zagościł meegaa wielki uśmiech. Już lubię takie poranki! Kolejne sms były w sumie o podobnej treści, czyli głównie pytania czy jeszcze śpię. Odpisałam mu szybko:

"Cześć Kotku! Już wstałam! Miłego dnia!
x"

W pewnym sensie, to nie wiedziałam co mam mu napisać. Nie miałam nigdy wcześniej przecież chłopaka. To było dla mnie coś całkiem nowego. Byłam jednym słowem niedoświadczona.
Chwilę po tym jak wysłałam sms, musiałam wstać. Ostatnie dni szkoły i ostatnie 12 dni do koncertu! tego nie mogłam się najbardziej doczekać. Chociaż zastanawiało mnie jedno. Czy Alex też się tam pojawi? Miałam wielką nadzieję, że jej tam nie spotkam. To byłaby totalna porażka, a ja miałabym zepsuty dzień. 
Od naszego ostatniego spotkania, staram się jej unikać. Tak jest mi lepiej. Nadal mi jej brakuje, ale nie umiałabym się z nią teraz dogadać. Alex jest teraz dla mnie tematem tabu. Tematem którego lepiej nie poruszać w moim towarzystwie. 
Wstałam, szybko się ogarnęłam, bo miałam mało czasu, i wyszłam z domu. A tam miłe zaskoczenie. Właśnie w momencie kiedy otworzyłam drzwi, pod moją furtkę podszedł Nicki! Dłuugi i namiętny całus na powitanie i możemy iść do szkoły. Tym razem nie szliśmy w ciszy. Chyba po raz pierwszy rozmawialiśmy tak o wszystkim, głównym tematem był zbliżający się koncert. Oboje byliśmy podekscytowani tym, jak będziemy się bawić, czy Martin na żywo też jest taki przystojny haha. Humor nam dopisywał, do czasu aż przekroczyliśmy bramy szkoły. Na szkolnym podwórku stało kilka wozów strażackich, karetki i policja. 
Z tego co się dowiedzieliśmy, jakiś idiota podpalił szatnie. Nikt na początku nie zauważył, więc płomienie zajęły cały parter. Najlepszą wiadomością było to, że lekcje w dniu dzisiejszym i jutrzejszym się nie odbędą!
Czyli mamy więcej czasu dla siebie!
Postanowiliśmy iść do naszej kawiarni. Szło nam się miło i przyjemnie, lecz ja nadal miałam w głowie to co się stało w szkole. Niby cieszyliśmy się, że mamy wolne, ale to była dosyć poważna sprawa. Mogło zginąć wiele osób. W końcu Nikodem zauważył, że coś jest ze mną nie tak.
- Julka, coś się stało? - zapytał, jak zwykle opiekuńczo.
- Nic mi nie jest. Myślę o tym co się dziś wydarzyło.
- To było dziwne.
- Też tak uważam. Wiesz ile osób mogło zginąć? W głowie mi się nie mieści jak można być takim idiotą. Rozumiem, że ktoś może nienawidzić szkoły, ale to już była lekka przesada... - skończyłam swój monolog.
- Masz rację wiesz? Dobrze, że tobie nic się nie stało! :) - uśmiechnął się.
- I tobie też! - dałam mu całusa.
Po chwili ciszy Nicki się odezwał.
- Julka?
- Co tam? - zapytałam.
- Nie wiem czy powinienem pytać, ale... widziałaś się z Alex? - zapytał niepewnie.
- Nie. Nie widziałam się z nią, i nie mam nawet takiego zamiaru. - odpowiedziałam z obojętnością w głosie.
- Rozumiem.
Resztę drogi szliśmy w ciszy. Dopiero w kawiarni się trochę rozluźniliśmy. Na szczęście nie było nikogo oprócz nas, więc mogliśmy swobodnie sobie porozmawiać.
- Nicki! Co ty na to, żeby zrobić jakąś imprezę po koncercie? Ja akurat zdążę się przeprowadzić, więc moglibyśmy zorganizować coś u mnie. - radośnie zapytałam.
- Pomysł całkiem spoko, ale obawiam się jednej rzeczy... - posmutniał.
- Jakiej?
- T-twoi znajomi... no wiesz... zaakceptują mnie? - spytał.
Fakt. Tego nie przemyślałam.



_______________________________________________
Heeejkaa!
Jak wam się podoba 10?
Mam nadzieję, że wybaczycie mi moją nieobecność :D
Wiecie, wakacje, imprezy i te sprawy :D

Czekam na wasze opinie!

Jeśli już przeczytałeś/aś rozdział to zostaw komentarz ze swoją opinią! To mnie motywuje do dalszego pisania ! 

J.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział dziewiąty.

Siedziałam na kolanach Nikodema i nie mogłam przestać płakać. Poczułam się urażona. Ufałam Oli bardziej niż komukolwiek. Nawet własnej matce tak nie ufałam. Na szczęście teraz mam kogoś ważniejszego w życiu. Kogoś kto mi ufa i mnie kocha. Przytuliłam się do Nickiego jeszcze bardziej, a on ścisnął mnie tak, żebym czuła się bezpiecznie. W końcu chłopak przerwał te ciszę.
- Julka? Lepiej Ci już? - zapytał z troską w glosie.
- Tak. Chyba tak.
- Chodźmy może w jakieś dogodniejsze miejsce co?
- Dobrze...
Nikodem zaprowadził mnie w miejsce w którym nigdy nie byłam. Był to śliczny zakątek nad brzegiem Wisły. Nikogo tu nie było. Tylko cisza i szum wody. Nawet nie było słychać jeżdżących samochodów, chociaż byliśmy w samym środku stolicy. Od razu poprawił mi się humor.
- Kochanie obiecaj mi, że postarasz się zapomnieć o Alex. - powiedział.
- Spróbuję, ale na pewno nie będzie mi łatwo, i ty dobrze o tym wiesz.
- Rozumiem. Wiem dobrze co czujesz.
- Dobra! - prawie krzyknęłam - Koniec tego tematu na dziś mój drogi. Teraz musimy nacieszyć się sobą!
- W sumie racja kotek. - nie zdążył wypowiedzieć tych słów i już zaczął mnie łaskotać. A ja rzucałam się jak jakaś idiotka. Łaskotki to mój słaby punkt. mam je wszędzie. Na serio. Po 10 minutach nie miałam już siły. Z resztą Nikodem też, więc padnięci położyliśmy się na świeżej, zielonej trawie, która pachniała tak... magicznie. Leżeliśmy tak już od godziny i rozmawialiśmy o wszystkim. Następnie naszą uwagę przykuł zachód słońca, którego promienie nadal odbijały się o tafle wody. Kiedy już się ściemniło, Nikodem odprowadził mnie pod samiusieńkie drzwi. Na pożegnanie dostałam namiętny pocałunek. W brzuchu miałam tak zwane "nieokiełznane stado motyli". Miałam ochotę już nigdy go nie puszczać. Ale nie miałam innego wyjścia. Oboje musieliśmy wrócić do domu. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Dałam mu jeszcze całusa i poszłam do domu. Pustego domu... W pewnym sensie ucieszyło mnie to, że w domu nie ma rodziców. Weszłam do przedpokoju, zdjęłam buty, i od razu rzuciłam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i myślałam o dzisiejszym dniu. Trochę nie dowierzałam, że to wszystko się dziś wydarzyło. W moim życiu zaszło bardzo dużo zmian. Ja także się zmieniłam. Mam nadzieję, że na lepsze. Po prawie dwugodzinnym rozmyślaniu, w końcu zebrałam się i poszłam się umyć. Kiedy wyszłam z łazienki, zauważyłam, że rodzice są już w domu. Poszłam do salonu, porozmawiałam z nimi chwilę o wszystkim i o niczym, po czym poszłam do swojego małego królestwa, w którym od razu zasnęłam na swoim tronie.
Następnego dnia obudziłam się po dwunastej. Byłam w szoku. Bardzo rzadko zdarzało mi się tak długo spać. Dalej leżąc wzięłam do ręki telefon. Na wyświetlaczu pojawiło mi się kilka powiadomień. Głównie z Twittera. Było tez kilka sms'ów. Wszystkie od Nikodema. Na mojej twarzy znów zagościł uśmiech...



___________________________________
Cześć wszystkim!
Przepraszam za moją nieobecność!
Szkoła, nauka, poprawianie ocen... Rozumiecie chyba co? :D
Także jak wam się podoba dzisiejszy rozdział?


Jeśli już przeczytałeś/aś rozdział to zostaw komentarz ze swoją opinią! To mnie motywuje do dalszego pisania ! 

J.

niedziela, 25 maja 2014

Rozdział ósmy.

Nigdy chyba nie byłam taka szczęśliwa. Czułam się tak bardzo bezpiecznie w jego ramionach. Świetne uczucie. W sumie to już od jakiegoś czasu pragnęłam się do niego tak mocno przytulić. Potrzebowałam tego. Cały czas miałam motyle w brzuchu. To był mój pierwszy chłopak. Wiem, że to może głupio zabrzmiało, ale jakoś nigdy mnie do tego nie ciągnęło. Albo po prostu nie znalazłam tego jedynego.
Oderwaliśmy się z uścisku i z powrotem usiedliśmy przy stoliku. Tylko, że teraz trzymalismy się za ręce i bardzo szeroko uśmiechaliśmy.
- Wiesz ile na to czekałem? - powiedział podekscytowany.
- Domyślam się. Ja w.... sumie.... też. - uśmiechnęłam sie. - Ej Nicki! Jest już późno. Pójdziesz ze mną do Alex?
- Nie wiem czy powinienem.
- Nie chcę iść tam sama. - zawahałam się.
- Dobrze chodźmy.
Wstaliśmy i wyszliśmy z kawiarni. Nicki złapał mnie za rękę, a ja pierwszy raz w życiu czułam się jak księżniczka, która ma swojego wymarzonego rycerza na białym koniu. Obraliśmy kierunek parku i podążaliśmy w ciszy, z resztą jak zawsze. Strasznie bałam się tego spotkania. Usiłowałam ułożyć sobie w głowie możliwe pytania i odpowiedzi. Ale to denerwowało mnie jeszcze bardziej. W końcu mój chłopak, "matko boska jak to zajebiście brzmi" - pomyślałam, zauważył, że coś jest nie tak.
- Juluś, co się dzieje? - zapytał z troską.
- Nic. Strasznie się denerwuję. Przecież byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, a ona wszystko spieprzyła.
- Rozumiem, ale nie denerwuj się, jestem z tobą! - przytulił mnie.
- Dziękuję!
Poczułam się trochę lepiej. W końcu ktoś mnie wspiera. Czuję się bezpiecznie.
Kiedy doszliśmy na miejsce, Alex jeszcze nie było, więc usiedliśmy na pierwszej lepszej ławce. To czekanie wkurzało mnie jeszcze bardziej. Ola spóźniła się 10 minut. Kiedy przyszła i zobaczyła mnie siedzącą na kolanach Nikodema zamarła..
- Cze... cześć... - wydukała - wy ze sobą... no ten..? - zapytała.
- A co się to do cholery interesuje? - od razu zaczęłam na ostro. - Mów o czym miałaś mówić. Nie mamy czasu.- nie wierzyłam, że wstąpiła we mnie taka siła.
- Masz racje. Julka... chciałabym cię przeprosić - zmiękła.
- Hahahahaha chyba śnisz, że ci wybaczę. Myślisz, że na kłamstwie i totalnej olewce polega przyjaźń?
- Wiem, że wszystko zawaliłam. - zaczęła płakać - Miałam problemy...
- Chuj mnie obchodzą twoje problemy. Przyjaciółka się tak nie zachowuje. Olałaś mnie dla jakiegoś dupka...
- Nie to nie - wybuchła. - chciałam przeprosić, ale widzę, że ci na tym nie zależy. A co do przyjaźni, to ty też zachowałaś się nie fair... - popatrzyła na Nikodema.
- A co zazdrościsz?
Popatrzyła na mnie, odwróciła się na pięcie i poszła. Stchórzyła. Po prostu. Okazała się wredną suką.
Przez całą naszą kłótnię Nikodem siedział cicho. I dobrze.
Usiadłam mu z powrotem na kolanach, mocno wtuliłam się w jego bluzę i zaczęłam płakać.
Nicki zaczął głaskać mnie po głowie i mówić, że wszystko będzie dobrze, ale ja jakoś nie mogłam w to uwierzyć...


______________________________________
Cześć! Dziś rozdział dosyć krótki, ale jestem wykończona
po komunii, więc mam nadzieję że nie będziecie źli :)


Jeśli już przeczytałeś/aś rozdział to zostaw komentarz ze swoją opinią! To mnie motywuje do dalszego pisania ! 

Od dziś wprowadzam również jedną małą zasadę :)
1 komentarz = następny rozdział :)

Do zobaczenia !
J.

środa, 21 maja 2014

Rozdział siódmy.

Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Czy ja mu się podobam? Ba! Ja nie wiedziałam co mam myśleć. W sumie to zrobiło mi się bardzo miło. Nie umiem opisać dokładnie towarzyszącego mi uczucia.
- Nicki... Nie martw się! Ja nie należę do osób wręcz "bawiących" się ludźmi. Nie toleruję takiego zachowania. - powiedziałam - A tak w nawiasie to ja też cię bardzo lubię... - byłam w szoku, że te dwa ostatnie słowa wydostały się z moich ust. Kiedy już dotarło do mnie to co powiedziałam, zrobiłam się czerwona jak burak. Czyli kolejny fail z mojej strony...
Przez jakieś kolejne dwa tygodnie nie działo się nic ważnego w moim życiu. Alex nadal miała mnie w dupie. Nie wiem nawet dlaczego. Kiedy do niej poszłam pocałowałam klamkę. Wyglądało to tak jakby nie było ich w ogóle w mieście. Ale byli. Widziałam kilkukrotnie jej rodziców. Ją z resztą też. I gdybym nie jechała właśnie autobusem, na pewno spróbowałabym z nią porozmawiać.
Prawie cały wolny czas spędzałam z Nikodemem. W sumie to zbliżyliśmy się do siebie. Bardzo. Rozumiemy się. Znamy się kilka tygodni, a mówimy sobie o wszystkim. To fajne. Teraz czuję się bezpieczna i przede wszystkim potrzebna. Komuś w końcu na mnie zależy.
Rodzice odebrali również pieniądze ze spadku. Nie wiem jaka to suma, ale obstawiam, że nie mała. Niedługo też się przeprowadzamy. Do domu który także otrzymaliśmy. Ciągle myślę o tym czy w tym wszystkim nie ma żadnego haczyka. Nie che mi się wierzyć, że wszystko jest takie łatwe i bezproblemowe. To byłoby zbyt piękne, aby było prawdziwe. No ale cóż. Poczekamy, zobaczymy.
Do koncertu zostało tylko 13 dni. Bilety już mięliśmy. Kupiliśmy je w Empiku. Nawet kiedy trzymałam je w ręku, nie wierzyłam, że zobaczę Martina. To wydawało się takie nieosiągalne, a jednak. Udało się. Tak znienacka. Strasznie cieszyłam się, że jadę akurat z Nikodemem. Zależało mi na nim. Bardzo. Cholernie bardzo. Muszę z nim o nas porozmawiać. A może nie? Nie mam pojęcia.
Dziś sobota. Czyli dziś znów wyjdę gdzieś z Nikodemem. Oby. Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Spędziłam w niej, o dziwo, prawie 2 godziny. Wykąpałam się, ułożyłam włosy i umalowałam. Wróciłam do pokoju, zajrzałam do telefonu. 7 nieodebranych połączeń. 2 od Nikodema i... 5 od Alex. Przeżyłam totalny szok. No pewnie jej się o mnie przypomniało, bo czegoś chce. To były pierwsze słowa, które nasunęły mi się na myśl. Postanowiłam jednak oddzwonić.
- Halo? - odebrała po pierwszym sygnale.
- Cześć. Dzwoniłaś. - powiedziałam to tak... oschle.
- Tak... Mogłybyśmy się spotkać? - zapytała.
- Po co?
- Muszę z tobą porozmawiać. To ważne. - widać, że jej zależało.
- No jak musimy... Gdzie? - znów sarkazm.
- Może... w parku? o 17?
- Okej. Cześć.
Nie spodziewałam się po sobie, że potrafię być taka sarkastyczna. Serio. Kiedy usłyszałam jej głos to coś we mnie pękło. Nienawiść. Nie toleruję osób fałszywych. Brzydzę się nimi. A tak właśnie zachowała się Alex.
Postanowiłam zadzwonić do Nickiego i mu o wszystkim powiedzieć.
- Czeeeść! - powiedziałam kiedy odebrał.
- Hej piękna ! - okej, nie powiem, że moja twarz wcale nie wyglądała jak burak.
- Mam sprawę. moglibyśmy się spotkać?
- Z tobą zawsze. Gdzie?
- O 16 :) Mógłbyś po mnie przyjść?
- Jasne! Do zobaczenia!
- Paa !
Boże co mu odbiło! Hej piękna? Chyba mnie z kimś pomylił. A potem to jeszcze Z Tobą zawsze. Zawstydził mnie. Hahah wiem, że to dziwne.
Przebrałam się, poprawiłam jeszcze trochę twarz i spostrzegłam, że jest już przed 16. Ja to mam wyczucie czasu. Pomyślałam.
Równo o 16 wszyłam z domu. Nikodem już czekał.
- To dokąd idziemy? -zapytał.
- Do naszej kawiarni. - uśmiechnęłam się.
Szliśmy w ciszy. Tak było nam najlepiej.
- No to co to za ważna sprawa?
- Alex dzwoniła. Chce się spotkać.
- Jak to? Po co? - był trochę zdziwiony.
- Nie mam pojęcia. Umówiłam się z nią dziś o 17. Poszedłbyś ze mną? - taki słodziaśny uśmieszek.
 - Jasne, że tak. Ale najpierw chcę Cię o coś zapytać.
- Dawaj. - uśmiechnęłam się.
Nikodem wstał. Uklęknął przede mną. NIE NIE NIE pomyślałam. To nie dzieje się na prawdę.
- Zostaniesz moją... - zawahał się. - dziewczyną? - ten strach w oczach. Strach przed tym co odpowiem.
- T-taak ! - krzyknęłam.
Nikodem wstał. Mocno go przytuliłam, a potem pocałowałam...



_________________________________________________
Cześć! Jak wam się podoba? Czekam na opinie :)
Jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało w komentarzach :)

Jeżeli chcecie być informowani o nowym rozdziale przez Twittera to podawajcie swoje nicki w komentarzach :) 
Mój TT: @bradxgarrix








Jeśli już przeczytałeś/aś rozdział to zostaw komentarz ze swoją opinią! To mnie motywuje do dalszego pisania ! 

J.

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział szósty.

Moje rozmyślania o tym czego się przed chwilą dowiedziałam przerwał mój tata. Wszedł do pokoju i usiadł obok mnie na łóżku.
- Juluś... - zaczął - wiem, że możesz być na nas zła, wcale ci się nie dziwię, ale wiedz, że nigdy nie przestaniemy cię kochać, zawsze byłaś i zawsze będziesz dla nas najważniejsza, cokolwiek się wydarzy...
Milczałam, nie wiedziałam co powiedzieć, tato kompletnie mnie zaskoczył. Nidy wcześniej nie usłyszałam od niego takich słów. Oszołomiona spojrzałam na zegarek. 16.40.
- O cholera! - wydarłam się, a tata spiorunował mnie groźnym spojrzeniem - Przepraszam! - uśmiechnęłam się i pobiegłam do łazienki.
Włosy postanowiłam zostawić rozpuszczone. Jedyne co postanowiłam z nimi zrobić to delikatnie prze prostować. Jeszcze delikatny makijaż i będę wyglądać idealnie. Wyszłam z łazienki i się przestraszyłam. Była już 16.55. Szybko wyciągnęłam z szafy niebieską zwiewną sukienkę i marynarkę, bo było dość ciepło, więc nie musiałam zakładać kurtki. Wielkim cudem okazało się to, że równo o 17.00 wyszłam z domu. Nicki już czekał. Szczerze? To czułam się trochę dziwnie. Nigdy nie byłam nigdzie z chłopakiem. Raczej dorastałam w towarzystwie koleżanek. Nie kolegów.
- Czeeść ! - Posłałam mu ciepły uśmiech.
- Heej ! Ślicznie wyglądasz. - odwzajemnił uśmiech - to gdzie się wybieramy?
- Oj! Dziękuję! Nie wiem, a co proponujesz? - zapytałam.
- Hmmmm może jakaś kawa i ciastko? Będziemy mogli się lepiej poznać! - ten charakterystyczny ruch brwiami wyprowadził mnie z równowagi.
- O..Okej! - lekko się zaczerwieniłam. - to prowadź !
W sumie całą drogę spędziliśmy w milczeniu. Nam obojgu było tak dobrze. To dziwne, ale rozumieliśmy się bez słów. Chociaż czułam się nieswojo, nie dałam tego po sobie zauważyć.
Kawiarenka znajdowała się w centrum miasta. Nie znałam jej, ale urzekła mnie swoim minimalizmem. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Weszliśmy do środka, i zajęliśmy ustronne miejsce w rogu pomieszczenia. Na pierwszy rzut oka, wnętrze dosłownie powalało swoim wyglądem. Można było domyślić się, że kawiarnia została dopiero nie dawno otwarta.
- To czego sobie panna życzy? - zapytał, a ja zaczęłam się śmiać.
- Latte z toffi jeśli można! - starałam się opanować.
- Można, można! - zaśmiał się - zaraz wracam! - poszedł złożyć zamówienie.
Cały czas patrzyłam na Nikodema, kiedy zamawiał kawę. Właśnie zdałam sobie sprawę, jak bardzo on jest seksowny. Wygląda bosko! Lecz nadal nurtuje mnie jedna rzecz. Czemu zawsze jest sam? Dlaczego nie ma przyjaciół?  Czemu nigdy go nigdzie nie widziałam? Nie mam zielonego pojęcia, ale mam za to nadzieję, że dzisiaj się tego dowiem.
- Proszę ! - Podszedł i postawił przede mną kawę i ciasto.
- Oooo brownie! Skąd wiedziałeś? - uśmiechnęłam się po raz chyba setny dziś.
- Nie wiedziałem! Hahahah. Strzelałem !
- To dobrze strzeliłeś! - kolejny uśmiech !
Zabraliśmy się z Nickim do pałaszowania brownie. Po chwili zapytał:
- Julka?
- Tak?
- Powiesz mi coś o sobie? - mina kotka ze Shreka xd
- A więc... Hmmm.... Mam 17 lat, uwielbiam tańczyć... Hmmmm.... a no tak! Lubię jeszcze robić zdjęcia! I mam idola! Nie, nie mam na myśli 1D - uprzedziłam go.
- Hahaha! nawet o tym nie pomyślałem wiesz? No to kto jest tym twoim idolem hmmm? - zaczął się tak śmiesznie śmiać :D
- Garrix. Martin Garrix!
- Serioo? - zapytał z niedowierzaniem.
- Tak! A to coś w tym dziwnego? - zapytałam?
- Nie, nie, ja po prostu też go uwielbiam! - byłam w totalnym szoku.
- Wow! Nie spodziewałam się tego po tobie! A jedziesz na Orange Warsaw Festival? - zapytałam z nadzieją że odpowie TAK.
- Chcę jechać, ale nie mam z kim. - tym razem posmutniał.
- Ej, ej ! Nie smutaj! Ja jadę!
- Oooooo jak świetnie! Jezu uratowałaś mnie!
- Życie! To kiedy kupujemy bilety?
- W sumie to musimy się pośpieszyć bo zostało 41 dni chyba...
- Już? Jak to zleciało....
- No zleciało, zleciało - szarmancko się uśmiechnął i popatrzył mi w oczy.
- Dobra! Koniec gadania o Garrix'ie. Teraz mów mi ty coś o sobie!
- Hmmm.... też mam 17 lat... hhahaha... dużo rysuję... mam siostrę.... hmmm co chcesz jeszcze wiedzieć?
- Nie wiem czy powinnam o to pytać, no ale dobra... Czemu nie masz przyjaciół?
- Mam!
- Tak ? Kogo?
- Ciebie!
- Nie chodzi mi o mnie! Mam na myśli znajomych np. ze szkoły czy z sąsiedztwa?
- No to takich nie mam... - znów posmutniał.
- Czemu?
- Ehhh... no dobra. Powiem ci. W życiu "przyjaciół" miałem wielu. Tyle, że wszyscy odwrócili się ode mnie kiedy moją mamę zamknęli w kiciu. - nagle cisza, której postanowiłam nie przerywać - Mówili na mnie " to jest ten co jego matka zabiła swojego ojca ". Wszyscy wytykali mnie palcami. Nie tylko mnie. Moją siostrę i ojca również. W końcu nie wytrzymaliśmy i przeprowadziliśmy się do stolicy. Mieszkamy tu od 4 lat. Od tego czasu nie zawierałem żadnych znajomości. Bałem się. Bałem się odrzucenia. Rozumiesz?
- Ja... Jasne. Strasznie ci współczuje wiesz? Nie wiem po prostu co powiedzieć. Zaskoczyłeś mnie.
- Juluś! Proszę! Tylko się do mnie nie zniechęcaj! Powiedziałem ci prawdę! Sądziłem, że tak będzie lepiej. - powiedział, a ja nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. W końcu to nie jego wina, że jego matka zabiła własnego ojca. To przechodzi ludzkie pojęcie. Jak tak można?
- Nicki... Czemu miałabym się do ciebie zniechęcić hmmm? Przecież to nie twoja wina.
- Wiem, ale zrozum, że się boję! Zdążyłem się już do ciebie przyzwyczaić. Lubię cię, i nawet nie wiesz jak bardzo...
Zatkało mnie...



____________________________________________
Cześć! Jest 6 !





Jeżeli chcecie być informowani o nowym rozdziale przez Twittera to podawajcie swoje nicki w komentarzach :) 
Mój TT: @bradxgarrix








Jeśli już przeczytałeś/aś rozdział to zostaw komentarz ze swoją opinią! To mnie motywuje do dalszego pisania ! 


J.

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział piąty.

Odłożyłam kartkę na stół i zajrzałam do lodówki. O dziwo nie była pusta. No, nie była też pełna, ale najważniejsze, że nie będę musiała głodować w szkole. Zrobiłam sobie kanapki i szybko je pochłonęłam. Pobiegłam po plecak i wyszłam z domu. Kiedy szłam, przypomniało mi się o bransoletkach. W sumie byłam nawet dumna z siebie. Z tego, że potrafię zarobić w inny sposób. Po drodze nie spotkałam Alex. To było dziwne. Zawsze na mnie czekała. A jeżeli miało jej nie być to zawsze mnie informowała. W szkolnej szatni też jej nie było. Zaczęłam się na poważnie martwić. Bałam się, że coś jej się stało. Zaniepokojona wyszłam z szatni i poszłam do sali w której odbywała się lekcja. Jak w każdy wtorek, pierwszą lekcją była biologia, której szczerze? Nienawidzę! Ta godzina ciągła mi się okropnie. A do tego cały czas myślałam o Alex. W końcu dzwonek zadzwonił. "Nareszcie" pomyślałam. Zerwałam się ze swojego miejsca i pędem pobiegłam pod salę w której powinna mieć lekcję. Nie było jej. Telefonu też nie odbierała. Nie miałam innego wyjścia, niż wrócić pod swoją salę. Usiadłam na podłodze i zaczęłam zastanawiać się co jest z Alex. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Strasznie się zdziwiłam kiedy obok mnie usiadł Nikodem. Na ostatniej lekcji, kiedy musiałam z nim usiąść, nie odezwał się do mnie ani słowem, a tu nagle przyszedł do mnie sam z siebie. Zaczęłam zastanawiać, co jeszcze dziwnego mi się dziś przytrafi.
- Hej! - powiedział.
- Cześć! Ty jesteś Nikodem tak? - zaczęłam rozmowę.
- Tak! Jeśli chcesz, możesz mi mówić Nicki! - posłał mi uśmiech.
Byłam pod wrażeniem. Mega przystojny chłopak, do tego samotnik, którego nie widziałam nigdy z dziewczyną, siedzi tuż obok mnie. Woow.
- Nicki fajnie brzmi! Ja jestem Julka! Dla przyjaciół Julees!
- No to co mi powiesz Julees ? - posłał mi meega powalający uśmiech!
- Martwię się.
- Co się stało? - spytał tak strasznie opiekuńczo... Ahhh...
- Mojej najlepszej przyjaciółki nie ma w szkole. Rano też jej nie spotkałam, a telefonu nie odbiera. - wyznałam.
- A o którą dziewczynę ci chodzi? - zapytał, tym razem z zaciekawieniem.
- Alex, Alex Borucka.
- Aaaa wiem o którą ci chodzi, widziałem ją dziś. - zaskoczył mnie.
- Jak to? Gdzie?
- Jak szedłem do szkoły, to szła z jakimś chłopakiem. W przeciwną stronę oczywiście. - uśmiechnął się.
- Zaskoczyłeś mnie wiesz?
- Tak? Czemu?
- Bo Alex mówi mi o wszystkim, w sumie to chyba mówiła.
Byłam zła, cholernie zła. Alex mnie zdradziła. Od zawsze mówiłyśmy sobie wszystko. Od zawsze! A tu proszę! Moja najlepsza przyjaciółka mnie olewa, nie mówi mi nic i idzie sobie gdzieś z jakimś chłopakiem, a ja tu siedzę i jak głupia się martwię. Cholera. Wiem, że może to głupie, ale ja już taka jestem, wybuchowa. Denerwuję się o wszystko. Ale taka już jestem i nie zamierzam się zmieniać.
- Jak widać okłamała cię. Przykro mi Julees.
Matko Boska jaki on jest opiekuńczy! Znam go od zaledwie kilkunastu minut, a już go uwielbiam i czuje się przy nim bezpieczna! Jak on na mnie działa!
- Dziwnie się czuje wiesz? Jest mi strasznie przykro. Nie spodziewałam się tego po niej.
- Rozumiem cię. A teraz mam pytanie z innej beczki! - znowu ten powalający uśmiech!
-Śmiało! Pytaj!
- Nie poszłabyś ze mną po szkole do kina, na kawę lub na spacer? - zauważyłam, że trochę się bał mojej odpowiedzi. Równie dobrze mogłam go wyśmiać. Ze względu na Alex. Ale... to właśnie mi przytrafiła się taka okazja nie jej.
- Jasne! Akurat trochę odreaguję! - uśmiechnęłam się.
- Jezu! To  świetnie! O której się spotkamy? No i oczywiście gdzie? - po raz nie wiem już który pokazał mi swój mega powalający uśmiech!
- Wiesz gdzie mieszkam?
- Tak ;)
- To może przyjdziesz po mnie o 17?
- Jasne !
Właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek. A to była taka piękna chwila. Chciałabym, żeby trwała wiecznie. Po raz kolejny ku mojemu zdziwieniu Nicki usiadł obok mnie. Znowu wooow ! Byłam oszołomiona. Prawie na każdej lekcji Nicki siedział ze mną, ale już nie rozmawialiśmy. Po szkole szybko, wręcz pobiegłam do domu. Rodzice byli w domu. Zdjęłam buty i zostawiłam plecak w korytarzu. Mama krzątała się po kuchni, a tata oglądał telewizor. Przysiadłam się do niego i zawołałam mamę.
- Maaamooo! Mogłabyś na chwilę tu przyjść?
- Już idę! - weszła właśnie do pokoju.
- Chciałabym z wami porozmawiać. - zaczęłam z grobową miną.
- Juluś! Wiem, że to co ostatnio się z nami działo było dziwne - zaczęła mama.
- Tylko tyle macie mi do powiedzenia? - zapytałam.
- Chodzi o to, że musimy ci z tatą coś powiedzieć. - tata jednak siedział cicho - Przychodziliśmy do domu kompletnie pijani, albo nas nie było prawda?
- No tak.
- A wiesz dlaczego tak się działo?
- Nooo..... Yyyyy... Nie....
- Dostaliśmy spadek. Po mojej ciotce. Możesz jej nie znać. Nie utrzymywaliśmy z nią żadnego kontaktu. W sumie to byliśmy skłóceni.
- Nie rozumiem. Jaki spadek?- przyznałam.
- Ciotka zostawiła nam wielki dom i dużo pieniędzy. Teraz rozumiesz? Jesteśmy bogaci, a my z tatą to po prostu świętowaliśmy!
Wstałam i poszłam do pokoju. Moja pierwsza myśl? "Co za egoiści!". Czemu nie powiedzieli mi tego wcześniej? Nie wiem. Byłam trochę zła, ale kiedy wszystko zrozumiałam, poniekąd zaczęłam się jednak cieszyć....



_______________________________________
Cześć!
Jest piąteczka! Tak jak chcieliście długa!
Jeżeli chcecie być informowani o nowym rozdziale przez Twittera to podawajcie swoje nicki w komentarzach :) 
Mój TT: @bradxgarrix

Jeśli już przeczytałeś/aś rozdział to zostaw komentarz ze swoją opinią! To mnie motywuje do dalszego pisania ! 

Na dobranoc !
J.