Słowa Alex cały czas krążyły mi po głowie. Nasze największe marzenie się w końcu spełni. W sumie to moje największe marzenie. Alex nie koniecznie, ona ma jeszcze kilku innych idoli. Martina po prostu uwielbia. Ja go kocham, i to jest zasadnicza różnica. To ja mam obklejony Martinem cały pokój, nie Alex. No ale co ja na to poradzę, że jest to dla mnie takie ważne? To właśnie on, to co tworzy, pomaga mi w trudnych chwilach. Kiedy jestem smutna, albo mam zły humor wystarczy 10 sekund "Proxy", a na mojej twarzy znów gości uśmiech. Jest to świetne uczucie. Nie umiem go tak dokładnie opisać.
W szkole jak zwykle było nudno. Zresztą zawsze jest. Lekcje ciągły mi się okropnie. Myślałam, że już tam nie wytrzymam. Wszystko i wszyscy mnie denerwowali, a do tego bolała mnie głowa. Po opuszczeniu bram szkoły, z niecierpliwością zmierzałam ku domowi. Z słuchawkami w uszach droga zleciała mi dosyć szybko. Tak jak myślałam, w domu nie było nikogo. Od ostatniej akcji, nie zamieniłam z nimi ani słowa. Bo albo ich nie było albo byli wcięci. Nadal myślę nad ich zachowaniem. Kiedy wrócą, i będą w normalnym stanie, będę musiała z nimi poważnie porozmawiać. Mam wrażenie, że w mojej rodzinie wydarzyło się, albo się wydarzy coś niedobrego...
Postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy, tylko zaczęłam myśleć o tym, jak zdobyć trochę kasy na koncert. Miałam odłożone 100 złotych. Czyli brakowało jeszcze ponad stówki, bo przecież muszę mieć jeszcze kasę na jakieś ewentualne jedzenie albo coś takiego. Na zarobienie miałam około miesiąca. Rodziców nawet nie miałam o co pytać, by mi dołożyli. O tym to mogę tylko pomarzyć. Wpadłam na pomysł, że będę robić bransoletki z muliny. Materiałów miałam sporo w domu, więc to obniża koszty. Takie prace zawsze były moim hobby. Jak byłam mniejsza, to siedziałam dniami i nocami, aby tylko skończyć.
Poszperałam trochę w internecie, i wyczytałam, że cena takich bransoletek waha się od 5 złotych w górę. Zależały to od wzoru. Szybko wstałam od komputera, i pobiegłam do kuchni, bo właśnie tam mama trzymała takie duperelki. Całe popołudnie siedziałam i robiłam bransoletki. Wyszło ich 5. Stwierdziłam, że najprędzej uda mi się je sprzedać w szkole. Spakowałam je do plecaka i poszłam się wykąpać. Kiedy kładłam się spać była dokładnie 23.24, a rodziców nadal nie było. Nie odbierali nawet telefonów. Czekałam na nich do pierwszej w nocy. Nie było ich, a ja już nie wytrzymałam i zasnęłam.
Rano znów obudziłam się przed budzikiem. I to dosyć sporo przed, bo prawie godzinę. Pierwsze co zrobiłam to poszłam do pokoju rodziców. Nie było ich. Poszłam więc do kuchni. Zastałam tam tylko kartkę. Dobrze że chociaż to... Jej treść nie zawierała nic ważnego, tylko słowa " Przepraszam, że nas tak długo nie było, teraz jesteśmy już w pracy. Porozmawiamy wieczorem. Mama.". W sumie to zrobiło mi się nawet miło... Pamiętali o mnie...
_________________________________________________________
Siemka!
Rozdział znów krótki ! Pisany na szybko xd
Mam nadzieję że nie będziecie na mnie za to źli xd
KOMENTUJCIE ;)))
A na dobranoc nasz kochany misiek ! ♥
J.
niedziela, 20 kwietnia 2014
poniedziałek, 14 kwietnia 2014
Rozdział trzeci.
Śnił mi się jakiś chłopak. Nie był to ani Martin, ani Nikodem. Ale jednego byłam pewna. Na 100% gdzieś już widziałam tę twarz. To była twarz o wyjątkowych rysach, takich... takich... niecodziennych. Nie umiem tego dokładnie określić, ale ten chłopak wywołał u mnie dziwne emocje. Nawet na widok Garrixa tak nie reagowałam. Najbardziej zastanawiającym faktem z tego snu, było to, że szłam z tym chłopakiem za rękę. Jak jakaś zakochana para. To dało mi do myślenia. Bardzo.
Kiedy wstałam, rodziców już nie było. Zapewne poszli do pracy. Miałam taką nadzieję. Po takiej akcji mogłam spodziewać się wszystkiego. No ale cóż ja mogę na to poradzić? Nic. I to najbardziej mnie boli. Ja się staram. Próbuję pomóc im finansowo. Potrafię odmówić sobie czegoś, na co odkładałam pieniądze od dawna, a oni odwdzięczają mi się w taki sposób. Koniec! Nie będzie już tak kolorowo. Kiedy tylko skończę osiemnaście lat, wyprowadzę się stąd. Jak najdalej. Moi rodzice właśnie stracili jakiekolwiek wartości, które znaczyły coś dla mnie. Teraz byli mi obojętni. Tak jak ja w sumie im. Czasami zdarzało mi się odczuć wrażenie "niechcianego dziecka" abo po prostu "wpadki". Nie było mi z tym dobrze. Wręcz było mi z tym okropnie.
Praktycznie cały weekend przesiedziałam w domu. No nie licząc jakiegoś wyjścia do sklepu. Cały czas myślałam o dwóch rzeczach. O chłopaku i o rodzicach. Ci drudzy, totalnie mnie olali. W domu byli gośćmi. Nie mam pojęcia, gdzie ich wywiało, i co było tego powodem. A zaś ten pierwszy... Ach... nie mógł mi wyjść z głowy. Próbowałam to rozgryźć, ale nic z tego. Nadal nie wiem kim jest ten tajemniczy chłopak. Nurtuje mnie ten temat, ale może w szkole coś mnie oświeci. Może przypomnę sobie kim on jest i jaką rolę odegrał w moim życiu.
Weekend minął szybko. Oczywiście w doborowym towarzystwie. Martin, tajemniczy chłopak, rodzice i gorąca herbatka. W poniedziałkowy poranek obudziły mnie mocne, a przede wszystkim ciepłe promienie słońca. Od razu poderwałam się z łóżka z myślą " O boże! Która godzina? Zdążę do szkoły?". Na szczęście nie zaspałam. Po dosłownie kilku sekundach zadzwonił budzik. "Ja to mam wyczucie czasu" pomyślałam. Pełna energii, szybko przygotowałam się do wyjścia do szkoły. Na przystanku znów spotkałam Alex. Tym razem nie była cała zapłakana. Była wręcz szczęśliwa.
- Heeej Aleex ! - przytuliłyśmy się na powitanie.
- Cześć kocie ! - odpowiedziała.
- A co ty taka szczęśliwa co?
- Strasznie się cieszę! Nie mogłam doczekać się aż ci to powiem! A więc usiądź! Tam tara ram ! Mogę jechać na Martina! - zaczęła skakać, a mnie zatkało.
Nadal nie mogłam uwierzyć, że taki ktoś jak Martijn przyjedzie do Polski. Chyba nawet trudno będzie mi uwierzyć, kiedy go zobaczę !
- No widzisz ! A tak się martwiłaś !- Zaczęłam cieszyć się i skakać razem z nią.
- Jezu Julka dziękuję! To wszystko dzięki Tobie! Gdyby nie ty, pewnie nadal zadręczałabym się moim marnym losem...
______________________________________________________
Witam, witam! Przepraszam, że musieliście tak długo czekać ;D
A! I przepraszam za tak krótki rozdział, ale nie mam już po prostu siły ;)
Obiecuję że kolejne będą o wiele dłuższe ;D
Pamiętajcie, że jeżeli podoba wam się rozdział, to komentujcie ;) To daje mi dalszą motywację ;)
Łapcie na dobranoc słodkiego Martinka ! ♥
Kiedy wstałam, rodziców już nie było. Zapewne poszli do pracy. Miałam taką nadzieję. Po takiej akcji mogłam spodziewać się wszystkiego. No ale cóż ja mogę na to poradzić? Nic. I to najbardziej mnie boli. Ja się staram. Próbuję pomóc im finansowo. Potrafię odmówić sobie czegoś, na co odkładałam pieniądze od dawna, a oni odwdzięczają mi się w taki sposób. Koniec! Nie będzie już tak kolorowo. Kiedy tylko skończę osiemnaście lat, wyprowadzę się stąd. Jak najdalej. Moi rodzice właśnie stracili jakiekolwiek wartości, które znaczyły coś dla mnie. Teraz byli mi obojętni. Tak jak ja w sumie im. Czasami zdarzało mi się odczuć wrażenie "niechcianego dziecka" abo po prostu "wpadki". Nie było mi z tym dobrze. Wręcz było mi z tym okropnie.
Praktycznie cały weekend przesiedziałam w domu. No nie licząc jakiegoś wyjścia do sklepu. Cały czas myślałam o dwóch rzeczach. O chłopaku i o rodzicach. Ci drudzy, totalnie mnie olali. W domu byli gośćmi. Nie mam pojęcia, gdzie ich wywiało, i co było tego powodem. A zaś ten pierwszy... Ach... nie mógł mi wyjść z głowy. Próbowałam to rozgryźć, ale nic z tego. Nadal nie wiem kim jest ten tajemniczy chłopak. Nurtuje mnie ten temat, ale może w szkole coś mnie oświeci. Może przypomnę sobie kim on jest i jaką rolę odegrał w moim życiu.
Weekend minął szybko. Oczywiście w doborowym towarzystwie. Martin, tajemniczy chłopak, rodzice i gorąca herbatka. W poniedziałkowy poranek obudziły mnie mocne, a przede wszystkim ciepłe promienie słońca. Od razu poderwałam się z łóżka z myślą " O boże! Która godzina? Zdążę do szkoły?". Na szczęście nie zaspałam. Po dosłownie kilku sekundach zadzwonił budzik. "Ja to mam wyczucie czasu" pomyślałam. Pełna energii, szybko przygotowałam się do wyjścia do szkoły. Na przystanku znów spotkałam Alex. Tym razem nie była cała zapłakana. Była wręcz szczęśliwa.
- Heeej Aleex ! - przytuliłyśmy się na powitanie.
- Cześć kocie ! - odpowiedziała.
- A co ty taka szczęśliwa co?
- Strasznie się cieszę! Nie mogłam doczekać się aż ci to powiem! A więc usiądź! Tam tara ram ! Mogę jechać na Martina! - zaczęła skakać, a mnie zatkało.
Nadal nie mogłam uwierzyć, że taki ktoś jak Martijn przyjedzie do Polski. Chyba nawet trudno będzie mi uwierzyć, kiedy go zobaczę !
- No widzisz ! A tak się martwiłaś !- Zaczęłam cieszyć się i skakać razem z nią.
- Jezu Julka dziękuję! To wszystko dzięki Tobie! Gdyby nie ty, pewnie nadal zadręczałabym się moim marnym losem...
______________________________________________________
Witam, witam! Przepraszam, że musieliście tak długo czekać ;D
A! I przepraszam za tak krótki rozdział, ale nie mam już po prostu siły ;)
Obiecuję że kolejne będą o wiele dłuższe ;D
Pamiętajcie, że jeżeli podoba wam się rozdział, to komentujcie ;) To daje mi dalszą motywację ;)
Łapcie na dobranoc słodkiego Martinka ! ♥
J.
środa, 9 kwietnia 2014
Rozdział drugi.
Alex szybko otarła twarz z łez. Wstała, i bez słowa ruszyła w stronę szkoły. Całą drogę przemierzyłyśmy w milczeniu. W szkole też praktycznie nie rozmawiałyśmy, bo chodzimy do innych klas. Prawie wszystkie lekcje zleciały mi szybko. Z wyjątkiem jednej. Ostatniej religii. Pani nas porozsadzała. Akurat pech trafił, że musiałam usiąść z chłopakiem, który równocześnie podoba się mi i Alex. Ona za nim szaleje. A on? On jest typem samotnika. Nigdy nie widziałam go z przyjaciółmi. a tym bardziej z jakąkolwiek dziewczyną. Usiadłam spokojnie z Nikodemem. Przez całą lekcje nie odezwaliśmy się do siebie. Po szkole od razu wróciłam do domu. Pierwsze co zrobiłam, to rzuciłam się na swoje łóżko. Nadal myślałam o Nikodemie. Było mi trochę głupio. Oczywiście z powodu Alex. To był jej ideał. W końcu doszłam do wniosku, że na kolejnej religii powinnam z nim porozmawiać. Tak, to będzie najlepsze rozwiązanie. Może w ten sposób pomogę Alex go zdobyć? Nie wiem. Mam nadzieję. Wstałam. Rodziców na szczęście nie było jeszcze w domu. Zeszłam do kuchni. Lodówka była pusta. Tak, mogłam się tego spodziewać. Był koniec miesiąca, a jak to na koniec miesiąca w kieszeniach pusto. Znalazłam w szafce jakieś płatki. Na szczęście było mleko. Z przygotowanym posiłkiem znów wróciłam do swojego malutkiego królestwa z mnóstwem zdjęć Martina. Możecie nazywać to jak chcecie, ale ja jestem świadoma tego że to obsesja. Ale mi to nie przeszkadza, nikomu nie przeszkadza. Usiadłam przy biurku i zaczęłam odrabiać lekcje. Nie zajęło mi to dużo czasu, więc już po chwili siedziałam przy komputerze, wertując Twittera. Jak zwykle nie było nic ciekawego.
Facebook, też nic. Weszłam więc na Tumblr'a. Tam zawsze znajdzie się coś do roboty. Podczas przeskakiwania po różnych blogach, trafiłam na śliczne zdjęcie Martina. Nigdy wcześniej go nie widziałam. Martijn był na nim idealny. Nic dodać, nic ująć. Zdjęcie szybko trafiło na komputer, a jeszcze szybciej do drukarki. Fotka zawisła na honorowym miejscu nad moim łóżkiem. Dalej zajęłam się przeglądaniem obrazków. Już nie byłam taka skupiona. Mój wzrok co chwilę wędrował na ścianę. To było silniejsze ode mnie. Nie potrafię zrozumieć tego, co mnie tak do niego ciągnie. Nie zdarzyło się chyba nigdy, żeby tak ciągnęło mnie do jakiegokolwiek chłopaka. To dziwne uczucie. Nie umiem od tego uciec, schować się przed tym. Kiedy tylko usłyszałam charakterystyczny dźwięk klucza przekręcanego w zamku, szybko wyłączyłam komputer i zeszłam na dół. W przedpokoju zastałam rodziców. Totalnie pijanych. Przeraziłam się. Nigdy nie miałam takiej sytuacji. Mój tata ledwo trzymał się na nogach. Mama była w trochę lepszym stanie. Nie miałam pojęcia co im odbiło. Bardzo zawiedli mnie swoim zachowaniem. Popatrzyłam na nich chwilę i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.
- Moje życie nie ma sensu... - pomyślałam i zasnęłam...
________________________________________________________________
Heeejcia ! Mamy już dwójeczkę ! Komentujcie ! To daje mi motywację !
Do następnego ;)
J.
Facebook, też nic. Weszłam więc na Tumblr'a. Tam zawsze znajdzie się coś do roboty. Podczas przeskakiwania po różnych blogach, trafiłam na śliczne zdjęcie Martina. Nigdy wcześniej go nie widziałam. Martijn był na nim idealny. Nic dodać, nic ująć. Zdjęcie szybko trafiło na komputer, a jeszcze szybciej do drukarki. Fotka zawisła na honorowym miejscu nad moim łóżkiem. Dalej zajęłam się przeglądaniem obrazków. Już nie byłam taka skupiona. Mój wzrok co chwilę wędrował na ścianę. To było silniejsze ode mnie. Nie potrafię zrozumieć tego, co mnie tak do niego ciągnie. Nie zdarzyło się chyba nigdy, żeby tak ciągnęło mnie do jakiegokolwiek chłopaka. To dziwne uczucie. Nie umiem od tego uciec, schować się przed tym. Kiedy tylko usłyszałam charakterystyczny dźwięk klucza przekręcanego w zamku, szybko wyłączyłam komputer i zeszłam na dół. W przedpokoju zastałam rodziców. Totalnie pijanych. Przeraziłam się. Nigdy nie miałam takiej sytuacji. Mój tata ledwo trzymał się na nogach. Mama była w trochę lepszym stanie. Nie miałam pojęcia co im odbiło. Bardzo zawiedli mnie swoim zachowaniem. Popatrzyłam na nich chwilę i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.
- Moje życie nie ma sensu... - pomyślałam i zasnęłam...
________________________________________________________________
Heeejcia ! Mamy już dwójeczkę ! Komentujcie ! To daje mi motywację !
Do następnego ;)
J.
wtorek, 8 kwietnia 2014
Rozdział pierwszy.
To był dzień jak każdy inny. Wstałam, szybko się uszykowałam do szkoły i wyszłam. Idąc ulicą zobaczyłam Alex siedzącą na przystanku. Siedziała i płakała... Szybko do niej podbiegłam. Byłam w szoku. Nigdy nie widziałam jej w takim stanie... Cały makijaż rozmazany... Biała bluzka poplamiona brudnymi od tuszu łzami.
- Alex co się stało? - zapytałam wystraszona.
Cisza.
- Alex co jest !? - zapytałam, ale tym razem z nutką ironii.
- Nic.
- Alex, widzę że jest coś nie tak! Powiesz mi w końcu co się stało?
- Znów pokłóciłam się z mamą...
W jej oczach można było dostrzec smutek. Alex jest bardzo związana z mamą i kłótnie w takim stopniu są rzadkością. Dlatego też byłam bardzo zdziwiona.
- Znów o jakąś błahostkę?
- Nie! Tym razem nie! Julka, ty serio nie wiesz o co poszło?
- Yyyy.... nie? - kompletnie nie wiedziałam co ma na myśli.
- A wiesz że Martin Garrix, tak, nasz kochany Martijn przyjeżdża do Polski?
Zatkało mnie, totalnie mnie zatkało. Nie widziałam co powiedzieć. Mój najukochańszy idol przyjeżdża do mojego kraju. To marzenie wielu nastolatek.
- Ale jak? Gdzie? Kiedy? - wydukałam, już myślami będąc na jego występie.
- Na Orange Warsaw Festival. 13 czerwca. Tak, tego roku... - powiedziała i zaczęła płakać jeszcze bardziej.
- Alex, co ci jest !? Martwię się o ciebie! A tak w ogóle to co Martin ma do kłótni z twoją mamą? - zżerała mnie ciekawość.
- Ty nadal nie rozumiesz?! Wiesz, że to moje największe marzenie! Spotkać go! Tylko że największy problem to pieniądze... Wiesz ile kosztują najtańsze bilety? 199 złotych...
Fakt. Nie pomyślałam o tym. Cena była wysoka. Ja i Alex nie pochodzimy z zamożnych rodzin. Czasami nie stać nas nawet na jakiś firmowy ciuch. Co ja gadam... My możemy tylko pomarzyć o firmowych ciuchach. Zostałyśmy wychowane tak, aby nie być samolubnymi bachorami. Od dziecka rodzice uczyli nas, tego jak mamy postępować w życiu, tego, że to nie pieniądze są najważniejsze, tylko to, że mamy siebie nawzajem. Tak właśnie było ze mną i Alex. My rozumiałyśmy się bez słów. Wystarczyło jedno spojrzenie, a my już wiedziałyśmy o co chodzi.
- Alex! Nie przejmuj się tym! Damy sobie radę! Do Orange Warsaw Festiwal jest kilka miesięcy! Złapiemy się jakiejś dorywczej pracy, może uda nam się uzbierać te pieniądze... - ja jak zwykle byłam pozytywnie nastawiona, nie tak jak Alex.
- Julka jak mam się tym nie przejmować!? Wiesz jaka jest sytuacja w moim domu... Czasem nie starcza nam na chleb pod koniec miesiąca, a ty mi tu mówisz o koncercie...
Alex wybuchła niepohamowanym atakiem płaczu. W sumie to jej się nie dziwiłam. Najlepszej sytuacji finansowej nie miała. Jej ojciec jest alkoholikiem. Na szczęście pod wpływem alkoholu nie jest agresywny i nie bije Alex i jej mamy. Tylko problem w tym, że alkohol kosztuje. Bardzo dużo kosztuje.
- Alex! Trochę wiary w siebie! Jeżeli nie spróbujemy zdobyć tych pieniędzy, to na pewno nie pójdziemy! Nie możemy się poddać! Wiesz jakie to dla nas ważne!
- Jezuu... Nie wiem co mam myśleć. Z jednej strony chciałabym iść na ten koncert, a z drugiej chciałabym pomóc mamie...
- Kochanie! Twoja mama na pewno ci pozwoli... Wiesz, że chce dla ciebie jak najlepiej! Nie da stracić ci takiej szansy! - ja jak zwykle optymistycznie podchodzę do życia...
- Może masz racje... Ale muszę te pieniądze zdobyć sama... Na mamę nie mam na co liczyć...
_____________________________________________________
Jeeest ! Mój pierwszy rozdział! Jak wam się podoba? ;)
Według mnie jest beznadziejny, ale czekam na wasze opinie ;)
J.
- Alex co się stało? - zapytałam wystraszona.
Cisza.
- Alex co jest !? - zapytałam, ale tym razem z nutką ironii.
- Nic.
- Alex, widzę że jest coś nie tak! Powiesz mi w końcu co się stało?
- Znów pokłóciłam się z mamą...
W jej oczach można było dostrzec smutek. Alex jest bardzo związana z mamą i kłótnie w takim stopniu są rzadkością. Dlatego też byłam bardzo zdziwiona.
- Znów o jakąś błahostkę?
- Nie! Tym razem nie! Julka, ty serio nie wiesz o co poszło?
- Yyyy.... nie? - kompletnie nie wiedziałam co ma na myśli.
- A wiesz że Martin Garrix, tak, nasz kochany Martijn przyjeżdża do Polski?
Zatkało mnie, totalnie mnie zatkało. Nie widziałam co powiedzieć. Mój najukochańszy idol przyjeżdża do mojego kraju. To marzenie wielu nastolatek.
- Ale jak? Gdzie? Kiedy? - wydukałam, już myślami będąc na jego występie.
- Na Orange Warsaw Festival. 13 czerwca. Tak, tego roku... - powiedziała i zaczęła płakać jeszcze bardziej.
- Alex, co ci jest !? Martwię się o ciebie! A tak w ogóle to co Martin ma do kłótni z twoją mamą? - zżerała mnie ciekawość.
- Ty nadal nie rozumiesz?! Wiesz, że to moje największe marzenie! Spotkać go! Tylko że największy problem to pieniądze... Wiesz ile kosztują najtańsze bilety? 199 złotych...
Fakt. Nie pomyślałam o tym. Cena była wysoka. Ja i Alex nie pochodzimy z zamożnych rodzin. Czasami nie stać nas nawet na jakiś firmowy ciuch. Co ja gadam... My możemy tylko pomarzyć o firmowych ciuchach. Zostałyśmy wychowane tak, aby nie być samolubnymi bachorami. Od dziecka rodzice uczyli nas, tego jak mamy postępować w życiu, tego, że to nie pieniądze są najważniejsze, tylko to, że mamy siebie nawzajem. Tak właśnie było ze mną i Alex. My rozumiałyśmy się bez słów. Wystarczyło jedno spojrzenie, a my już wiedziałyśmy o co chodzi.
- Alex! Nie przejmuj się tym! Damy sobie radę! Do Orange Warsaw Festiwal jest kilka miesięcy! Złapiemy się jakiejś dorywczej pracy, może uda nam się uzbierać te pieniądze... - ja jak zwykle byłam pozytywnie nastawiona, nie tak jak Alex.
- Julka jak mam się tym nie przejmować!? Wiesz jaka jest sytuacja w moim domu... Czasem nie starcza nam na chleb pod koniec miesiąca, a ty mi tu mówisz o koncercie...
Alex wybuchła niepohamowanym atakiem płaczu. W sumie to jej się nie dziwiłam. Najlepszej sytuacji finansowej nie miała. Jej ojciec jest alkoholikiem. Na szczęście pod wpływem alkoholu nie jest agresywny i nie bije Alex i jej mamy. Tylko problem w tym, że alkohol kosztuje. Bardzo dużo kosztuje.
- Alex! Trochę wiary w siebie! Jeżeli nie spróbujemy zdobyć tych pieniędzy, to na pewno nie pójdziemy! Nie możemy się poddać! Wiesz jakie to dla nas ważne!
- Jezuu... Nie wiem co mam myśleć. Z jednej strony chciałabym iść na ten koncert, a z drugiej chciałabym pomóc mamie...
- Kochanie! Twoja mama na pewno ci pozwoli... Wiesz, że chce dla ciebie jak najlepiej! Nie da stracić ci takiej szansy! - ja jak zwykle optymistycznie podchodzę do życia...
- Może masz racje... Ale muszę te pieniądze zdobyć sama... Na mamę nie mam na co liczyć...
_____________________________________________________
Jeeest ! Mój pierwszy rozdział! Jak wam się podoba? ;)
Według mnie jest beznadziejny, ale czekam na wasze opinie ;)
J.
poniedziałek, 7 kwietnia 2014
Prolog
Jestem normalną dziewczyną. Dziewczyną, która żyje marzeniami, podąża za głosem serca. Mam swoich idoli, jak praktycznie każda dziewczyna w moim wieku. No tak, zapomniałam, mam na imię Julka, miesiąc temu stłukła mi siedemnastka. Mieszkam w stolicy, z czego jestem bardzo zadowolona. Jeżeli chodzi o przyjaciół... tak... to dosyć trudny temat dla mnie. W przeszłości wiele przeszłam, teraz nie potrafię zaufać tak szybko ludziom, więc prawdziwą przyjaciółkę mam tylko jedną, a mianowicie to Alex. Znamy się od gimnazjum. Chodziłyśmy razem do jednej klasy, tylko ona nie odwróciła się ode mnie, kiedy miałam problemy. Ale o tym później. Alex jest inna niż wszyscy. Tylko ona mnie na prawdę rozumie. Jej mogę w stu procentach zaufać. Wiem, że jeśli powiem jej coś, ona dotrzyma tajemnicy...
__________________________________________________
Jeeeej jest prolog ! Mam nadzieje, że będzie wam się podobało ;)
Jutro dodam pierwszy rozdział !
Do NEXTA
J.
__________________________________________________
Jeeeej jest prolog ! Mam nadzieje, że będzie wam się podobało ;)
Jutro dodam pierwszy rozdział !
Do NEXTA
J.
Subskrybuj:
Posty (Atom)