poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział dziesiąty.

Pierwszy sms od Nikodema brzmiał tak:

"Dzień Dobry Kochanie. Śpisz?
x"

Na mojej twarzy zagościł meegaa wielki uśmiech. Już lubię takie poranki! Kolejne sms były w sumie o podobnej treści, czyli głównie pytania czy jeszcze śpię. Odpisałam mu szybko:

"Cześć Kotku! Już wstałam! Miłego dnia!
x"

W pewnym sensie, to nie wiedziałam co mam mu napisać. Nie miałam nigdy wcześniej przecież chłopaka. To było dla mnie coś całkiem nowego. Byłam jednym słowem niedoświadczona.
Chwilę po tym jak wysłałam sms, musiałam wstać. Ostatnie dni szkoły i ostatnie 12 dni do koncertu! tego nie mogłam się najbardziej doczekać. Chociaż zastanawiało mnie jedno. Czy Alex też się tam pojawi? Miałam wielką nadzieję, że jej tam nie spotkam. To byłaby totalna porażka, a ja miałabym zepsuty dzień. 
Od naszego ostatniego spotkania, staram się jej unikać. Tak jest mi lepiej. Nadal mi jej brakuje, ale nie umiałabym się z nią teraz dogadać. Alex jest teraz dla mnie tematem tabu. Tematem którego lepiej nie poruszać w moim towarzystwie. 
Wstałam, szybko się ogarnęłam, bo miałam mało czasu, i wyszłam z domu. A tam miłe zaskoczenie. Właśnie w momencie kiedy otworzyłam drzwi, pod moją furtkę podszedł Nicki! Dłuugi i namiętny całus na powitanie i możemy iść do szkoły. Tym razem nie szliśmy w ciszy. Chyba po raz pierwszy rozmawialiśmy tak o wszystkim, głównym tematem był zbliżający się koncert. Oboje byliśmy podekscytowani tym, jak będziemy się bawić, czy Martin na żywo też jest taki przystojny haha. Humor nam dopisywał, do czasu aż przekroczyliśmy bramy szkoły. Na szkolnym podwórku stało kilka wozów strażackich, karetki i policja. 
Z tego co się dowiedzieliśmy, jakiś idiota podpalił szatnie. Nikt na początku nie zauważył, więc płomienie zajęły cały parter. Najlepszą wiadomością było to, że lekcje w dniu dzisiejszym i jutrzejszym się nie odbędą!
Czyli mamy więcej czasu dla siebie!
Postanowiliśmy iść do naszej kawiarni. Szło nam się miło i przyjemnie, lecz ja nadal miałam w głowie to co się stało w szkole. Niby cieszyliśmy się, że mamy wolne, ale to była dosyć poważna sprawa. Mogło zginąć wiele osób. W końcu Nikodem zauważył, że coś jest ze mną nie tak.
- Julka, coś się stało? - zapytał, jak zwykle opiekuńczo.
- Nic mi nie jest. Myślę o tym co się dziś wydarzyło.
- To było dziwne.
- Też tak uważam. Wiesz ile osób mogło zginąć? W głowie mi się nie mieści jak można być takim idiotą. Rozumiem, że ktoś może nienawidzić szkoły, ale to już była lekka przesada... - skończyłam swój monolog.
- Masz rację wiesz? Dobrze, że tobie nic się nie stało! :) - uśmiechnął się.
- I tobie też! - dałam mu całusa.
Po chwili ciszy Nicki się odezwał.
- Julka?
- Co tam? - zapytałam.
- Nie wiem czy powinienem pytać, ale... widziałaś się z Alex? - zapytał niepewnie.
- Nie. Nie widziałam się z nią, i nie mam nawet takiego zamiaru. - odpowiedziałam z obojętnością w głosie.
- Rozumiem.
Resztę drogi szliśmy w ciszy. Dopiero w kawiarni się trochę rozluźniliśmy. Na szczęście nie było nikogo oprócz nas, więc mogliśmy swobodnie sobie porozmawiać.
- Nicki! Co ty na to, żeby zrobić jakąś imprezę po koncercie? Ja akurat zdążę się przeprowadzić, więc moglibyśmy zorganizować coś u mnie. - radośnie zapytałam.
- Pomysł całkiem spoko, ale obawiam się jednej rzeczy... - posmutniał.
- Jakiej?
- T-twoi znajomi... no wiesz... zaakceptują mnie? - spytał.
Fakt. Tego nie przemyślałam.



_______________________________________________
Heeejkaa!
Jak wam się podoba 10?
Mam nadzieję, że wybaczycie mi moją nieobecność :D
Wiecie, wakacje, imprezy i te sprawy :D

Czekam na wasze opinie!

Jeśli już przeczytałeś/aś rozdział to zostaw komentarz ze swoją opinią! To mnie motywuje do dalszego pisania ! 

J.